„Bogu niech będą dzięki za Jego bezcenny dar.”
(Kor 9, l5)
(Kor 9, l5)
Była Wigilia. Za oknem szalała zamieć. Matka dwóch
chłopców nie mogła tej nocy zasnąć. Usiadła na fotelu i z podkulonymi nogami
patrzyła na padający za oknem śnieg.
Jedna z przyjaciółek podarowała jej małe drzewko, które bez entuzjazmu przybrała wraz z synami. Mieszkając w nowej miejscowości, a na dodatek po rozpadzie małżeństwa, nie miała ochoty iść do pobliskiego kościoła. Była sama... i bardzo samotna.
Już przed świętami igły sosnowego drzewka zbrązowiały i zaczęły opadać. Gdziekolwiek stanęła, czuła ukłucie sosnowej igły. W końcu razem z synami wytaszczyła choinkę przed dom do śmietnika.
W wigilijny wieczór siedzieli wspólnie przy stoliku i dzielili się niedrogimi prezentami, gdy z radia popłynęła kolęda. Popatrzyła na swoich synów i powiedziała: „Tak chciałabym mieć dla was coś więcej”.
„Jest dobrze, mamo - odpowiedział jeden z nich - przecież mamy siebie nawzajem”.
Kiedy wspomnienia minionych świąt od niej odpłynęły, spojrzała na ustawioną na regale stajenkę betlejemską i pomyślała o Dzieciątku Jezus. „Przecież - wyszeptała - dostaliśmy największy dar - dar Jezusa”.
Jakże wielkie Bóg dał nam wszystkim Błogosławieństwo - niewysłowiony Dar swojego Syna, Jezusa Chrystusa - dar Zbawiciela... Jego Ciała i Krwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz